Ta pierwsza strona była okropna. Same pojedyncze krzyżyki. W sumie moje pierwsze doświadczenie w takiej pracy. Musiałam zupełnie zmienić sposób rozpoczynania pracy. Nauczyć się od nowa. Pierwsze mi się rozwalały ale potem już jakoś się trzymają.
Z tego co oglądałam ta część była najgorsza więc może pozostałe pójdą już lepiej.
Na haftowanie mam przeważnie tylko około godziny - dwóch w niedzielę i może w sumie z godzinę w tygodniu ale cieszę się, że choć tyle mam.
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze i rady odnośnie lnu jakie otrzymałam. Kochane jesteście!
Podziwiam Cię za tę czarną kanwę, ja już nie mogę na takiej wyszywać, strasznie mnie oczy bolą, ewentualnie jakiś maleńki hafcik:-) ale nie taki kolos!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na drugą stronę:)
pieknie sie zapowiada...tez podziwiam za haft na czarnej kanwie...
OdpowiedzUsuńczarna kanwa to pikuś w porównaniu do pojedynczych krzyżyków. Dla mnie to jest dopiero horror
Usuńdasz radę!!! ale będzie efekt!!!!
OdpowiedzUsuńCzarna kanwa to wielkie wyzwanie, tym bardziej Cie podziwiam :) Niecierpliwie czekam na dalszą odsłonę.
OdpowiedzUsuń