wtorek, 10 lipca 2012

Przechowywanie muliny.

Każdy ma na to swój sposób. I każdy, jak tylko odpowiada właścicielowi jest dobry.
Ja swojego szukałam dość długo. Pierwotnie, były to motki trzymane w torebeczce. Szybko z tego zrezygnowałam bo bardzo szybko pogubiłam się w kolorach. Etykiety mi gdzieś ginęły itp.
Zakupiłam sobie małe torebeczki strunowe i tam trzymałam każdy kolor osobno na torebce pisząc mazakiem numer. Numery się ścierały więc naklejałam małe karteczki (takie jak ceny) z numeracja. W sumie sposób dobry bo mogłam do torebki chować kawałki nitek, które mogły mi się przydać później. Jednak nie byłam w stanie utrzymać tam porządku. Torebki w jakiś niesamowity sposób przemieszczały się. Nie chciały grzecznie sie układać.  Panował w nich niesamowity bałagan.
No i wtedy postanowiłam spróbować bobinek i.... zakochałam się w nich :-)
Wszystko wygląda tak ładnie, poukładane tak jak lubię! Brakuje mi tylko fajnego opakowania do nich. Na razie przechowuję je w pudełku po perfumach.


ale myślę docelowo o czymś  innym. Owszem moge kupić plastikowe pudełko na bobinki ale buszując w siecie trafiłam na takie cudo!



Czyż nie jest wspaniałe????
Jest to drewniane pudełko (kuferek) z limitowanej serii DMC.
Posiada 4 szuflady w kórych mozna zmieścić do 480 w pełni nawiniętcyh bobinek. Na górze wyłożony aksamitem schowek gdzie można trzymać wszystkie potrzebne przydasie.

Jest też wersja na motki:  

 

  

Z tego co się zorientowałam, to sprzedawana jest z wyposażeniem, czyli motkami muliny.

 Podczas buszowania po zagranicznych sklepach internetowych trafiłam jeszcze na takie cuda do przechowywania.

 


Nie wiem jak te wszystkie pudełeczka sprawdzają się w praktyce ale są śliczne.

Na koniec znalazłam przepiękny zestaw nożyczek. Fajnie by było takie mieć :-)



17 komentarzy:

  1. Fajny pomysł, myślę, że bardzo praktyczny i wygodny w utrzymaniu porządku. Tylko pytanie ile taka "przyjemność" kosztuje?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tanie to nie jest. Ceny były przeróżne od 125$ (sklep w Stanach) do 400 funtów. A na Ebay- u widziałam za 2600 + przesyłka. To jeśli chodzi o ten gabinecik na bobinki. Jak z innymi to nie wiem

      Usuń
  2. Te dwa pierwsze pudełka drewniane mi się najbardziej podobają, ach...chciałabym mieć takie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. To ostatnie pudelko drewniane widzialam w jednym z tutejszych sklepow robotkowych. Ceny mulin maja tam 2 razy wieksze niz w pozostalych sklepach, ale to moze dlatego, zeby im sie zwrocilo to pudelko:P
    Choc powiem, ze w "naturze" wyglada kiepsko:(
    Pozdrawiam i dziekuje za maila!
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nic trzeba się wybrać do stolarza :D Trudne to to do zrobienia nie jest ;) i drogie też nie - kawałek deseczki czy sklejki, przegródki można zrobić zrobić z gotowych naszych pudełek na bobinki czy z tych z budowlanki na śrubki - bo też podobno pasują, albo też drewniane - stolarz coś wymyśli
    uchwyty boskie zamontować, takie full wypas max 15 zł za sztukę :D

    a ja moje muliny trzymam na bobinkach - jestem w trakcie przewijania. Bobinki są w torebkach strunowych - jedna torebka na jeden kolor - gdzie trzymam nie tylko bobinki, ale zapasowe motki i te malutkie resztki nitek, czy już pocięte pasemka. A same torebki są w komodzie, poukładane i porządek się utrzymuje bez problemu. Etykietki mam duże- wielkości torebki, wydrukowane na karteczkach i wsunięte do torebek. A samą komodę już kiedyś pokazywałam u mnie na blogu :p

    OdpowiedzUsuń
  5. mi jak na razie musza wystarczyc pudelka plastikowe,z ktorych jestem zadowolona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi na razie kartonowe po perfumach. Ale pomarzyć wolno.:-)

      Usuń
  6. no i co teraz???? miałam sobie mulinki w plastikowych pudełeczkach, a teraz będę śnić o takie komódce:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Te komódki gdzieś 2 lata temu pokazywałam na swoim blogu, chorowałam na nie trochę, ale szybko się wyleczyłam bo doszłam do wniosku, że poza pięknym wyglądem to zbyt funkcjonalne nie będą.
    Co do bobinek to żadna siła mnie nie zmusi do ich używania. Jak sobie pomyślę o setkach motków do przewinięcia :)))) to sensu w tym nie widzę żadnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chaga, każdy pracuje tak jak mu wygodnie :-) Ja część mam w motkach (Ariadna i Anchor) ale DMC zaczęłam nawijać na bobinki i nawet mi się jak na razie podoba :-)

      Usuń
    2. Ja przewijam te motki którymi aktualnie haftuje, które zaczynają mi się plątać ;) w sumie zajmuje to kilka sekund :D Niestety czasem motek zamieniał się w jeden wielki supeł i rozplątanie tego to godzina w plecy jak nic :/

      Usuń
  8. Pięknie wyglądają te komódki, ale ceny powalające!
    Mam jeszcze pytanko - czy przed nawinięciem na bobinki rozdzielasz mulinę? Ja dotychczas nawijałam bez rozdzielania i wydawało mi się to oczywiste, ale spotkałam się też z mulinkami nawijanymi pojedynczymi nitkami, czyli już rozdzielonymi. Może to wygodniejsze przy haftowaniu, ale jak pomyślę o tej zabawie z rozdzielaniem kilometrów nitek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawijam całe. Haftuję na różnej gęstości kanwach. Jakoś wydaje mi się bezcelowe wcześniejsze rozdzielanie nitek ale każdy pracuje tak jak lubi :-)

      Usuń
  9. Ja w zeszłym tygodniu w pewnym sklepie internetowym zamówiłam sobie pudełko i bobinki (zawsze jak wymawiam słowo "bobinki" to gębula mi się układa do śmiechu, fajna nazwa" i jeszcze parę akcesorii. Paczka z zakupami w moim domku powinna zaitać dzisiaj może jutro. Czekam z niecierpliwością.

    Też nie widzę sensu aby rozdzielać mulilinę przez pracą, bo przecież w zależności od rodzaju robótki wyszywamy raz dwoma, raz trzema a jeszcze czasami pojedyńczą nitką, więc lepiej ją rozdzielić po odcięciu odpowiedniego pasemka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.